- Pozwolisz mi odwieźć Cię do domu ? - rozkojarzona tylko
kiwnęłam głową i pomógł mi wstać. Po Monic i Alvaro nie było już śladu. Nawet
nie zauważyliśmy kiedy zniknęli. W tym momencie nie byli mi potrzebni, bo
wszystko co potrzebowałam, trzymałam za rękę.
- Nic mi się nie stanie ? - byłam ciekawa jego
odpowiedzi. Musiałam go trochę podpuścić.
- Będę o Ciebie dbał, proszę zaufaj mi - powiedział i
stojąc na przeciwko, objął mnie w pasie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Dobrze - jego kąciki ust uniosły się w szczerym
uśmiechu i po czym ucałował mnie w czoło.
- Chcesz już jechać, czy mogę Cię gdzieś porwać ?
- A gdzie chcesz mnie zabrać ? - nadal tkwiłam w jego
objęciach, upajając się jego zapachem. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak
szybko mu uległam. Jeszcze kilka godzin temu wydrapałabym mu oczy, a teraz
stoję w jego żelaznym, a zarazem delikatnym uścisku. Niezauważalnie potrząsnęłam
głową by ochłonąć, po czym zrobiłam krok w tył. Miałam zamiar trzymać go
jeszcze na dystans. Niech się stara. Nie może mieć za łatwo, a ja nie mogę
pozwolić mu zrobić papki z moich uczuć.
-Idziesz ? - nie odpowiedział mi na pytanie, tylko
wyciągnął rękę w moją stronę. Zastanawiałam sie czy ją chwycić, ale nawet mi na
to nie pozwolił. Gdy mu nie odpowiedziałam, to przerzucił mnie przez ramię.
- Puść mnie - śmiałam się i uderzałam go w plecy.
- Wytrzymaj jeszcze. Btw to mnie nie boli - powiedział i
delikatnie mnie podrzucił.
** Monic **
Widząc jak dobrze im się ze sobą rozmawia, postanowiliśmy
zostawić ich samych. Na dodatek, atmosfera nam sprzyjała, przez co znowu
mieliśmy ochotę pobyć tylko we własnym towarzystwie. Odchodząc od pary, jeszcze
raz się odwróciłam. Carmelita wyglądała na szczęśliwą, co powodowało uśmiech na
mojej twarzy.
W domu Alvaro zrobił nam po drinku i zasiedliśmy przed
telewizorem. Wtuliłam się w niego i włączyliśmy TV3 i zaczęliśmy oglądać Cracòvię.
Akurat leciał "skecz" (bo nie wiem czy mogę tak to nazwać ) o Di Marii. O dziwo nawet mój Madridista się z tego śmiał. Dobrze wiedzieć, że
potrafią śmiać się sami z siebie.
- Idziemy spać ? - spytał, całując mnie w skroń.
- Skoczę się tylko wykąpać, dobrze ?
- Jasne ! Mogę iść z Tobą ? - już miał wstać wraz ze mną,
ale mu uciekłam do łazienki. Po ciężkim dniu spędzonym na lataniu po sklepach,
prysznic był jak zbawienie. Nie mogłam za długo pod nim spędzić, bo chłopak już
na mnie czekał.
Wychodząc spod prysznica, usłyszałam dźwięk przychodzącej
wiadomości tekstowej, a chwile później tłuczonego szkła. Przestraszyłam się.
Zarzuciłam na siebie szlafrok i wybiegłam przerażona z pomieszczenia.
- Kochanie ?! - krzyczałam - Kochanie co się stało ?!
- Teraz to kochanie, tak ?! A może wytłumaczysz mi to ? -
piłkarz wpadł w furię. Na podłodze leżały skorupy rozbitego wazonu, a z jego
ręki kapała krew. Musiał porządnie w nią uderzyć.
- O co ci chodzi ? Co się stało ? - próbowałam uspokoić
go głosem.
- Ty mi powiedz - rzucił telefonem w moją stronę. Na
szczęście udało mi sie go złapać. Spojrzałam na ekran i ujrzałam coś czego
nigdy bym się nie spodziewała.
"Wszystko
przemyślałem. Moglibyśmy się jeszcze kiedyś spotkać ? Proszę, zgódź się. VV
"
Stałam zaskoczona i nie potrafiłam domyślić się kim jest
VV. Dopiero chwilę później skojarzyłam. Victor Valdes. Szczęka mi opadła, o
mało co nie musiałam zbierać jej z podłogi. Jak mogłam być tak głupia i
zapomnieć, że podałam mu swój numer. Od imprezy minęło kilka dni, a on dopiero
teraz się odezwał. Oczywiście w najmniej odpowiednim momencie.
- Kochanie, daj mi wszystko wytłumaczyć. Proszę Cię .. -
zrobiłam krok w przód, lecz on w tym samym momencie zrobił krok w tył.
Wyciągnęłam do niego ręce, chcąc ująć jego rozgniewaną twarz.
- Wyjdź. Nie chcę dzisiaj z Tobą rozmawiać. - spojrzał w
drugą stronę.
- Alvaro, proszę .... - byłam bliska płaczu. Nie chciałam
tego wszystkiego zaprzepaścić. Znamy się już tyle czasu, a parą jesteśmy od pół
roku. To nie jest mało. On jest moją pierwszą prawdziwą miłością. To on jako
pierwszy sprawił, że moje serce zaczęło szybciej bić.
- Zostaw mnie, proszę - powiedział opanowany i wyszedł do
innego pokoju, skąd znowu dochodziły dźwięki tłuczonej porcelany i szkła.
** Carmelita **
Wilczek puścił mnie dopiero na miejscu. Zaniósł mnie na w
odosobnione miejsce na pobliskiej plaży. Widok był jeszcze bardziej
romantyczny, niż ten z restauracji. Nie miałam pojęcia jak to zorganizował, ale
na piasku ustawiony był stół "dla dwóch". Spojrzałam na niego mile
zaskoczona, a on tylko odsunął mi krzesło, bym mogła usiąść. Zasiadłam do stołu
i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich, że rozpiera go duma.
- Jak ci się podoba ?
- Jest cudownie ! - powiedziałam, rozglądając się
dookoła.
- To wszystko dla Ciebie.
- Za co to wszystko ?
- Czuję, że nadal mi nie wybaczyłaś. Chciałem Ci pokazać,
że nie jestem taki najgorszy. Nie jestem wcale taki, jakim mnie piszą - chyba
naprawdę zaczęła ufać w jego bajeczkę. Na prawdę się stara. Kto inny by zrobił
dla mnie tyle rzeczy. Nie dość, że wysłał Monic na zakupy, to jeszcze
zorganizował kolację w restauracji, a teraz jeszcze romantyczny wieczór na
plaży.
W uroczym wieczorze przeszkodził nam mój telefon.
Odrobinę wkurzona spojrzałam na wyświetlacz. Tym razem wyświetlił mi się numer
Monic. Odebrałam bez wahania.
- Carmelita ? - usłyszałam jak pociąga nosem. Była
kompletnie roztrzęsiona.
- Skarbie, czemu płaczesz ?
- Jesteś jeszcze z Sergio ? - nadal nic się nie
dowiedziałam. Zadawała tylko pytania, a ja czekałam na relację.
- Jestem, ale mów co się stało.
- Nie, to nie będę Ci przeszkadzać.
- Moni ! Zaczekaj. Proszę, powiedz mi co się stało. To
jest najważniejsze.
- Potrzebuję Cię. Będę czekać u Ciebie w domu - chlipnęła
i rozłączyła się.
- Sergio ja Cię przepraszam, ale muszę pilnie wracać do
domu. Coś nie tak z Monic - złapałam torebkę i gwałtownie wstałam.
- Poczekaj. Odwiozę Cię - dotknął moje ramię, by mnie
pocieszyć.
________________________________________________
Tak krótko, bo trochę zaniedbałam to opowiadanie. Obiecuję poprawę !
Buziaki ;*
A jednak użyłaś mojego pomysłu ;* Biedna Monic :( mam nadzieje, ze pogodza sie z Alvaro.. w ogole, co to za sprawdzanie czyjegos telefonu? ;/ Co do Carmelity i Ramosa to on jest taki kochany *.* niech im sie uklada ;) moj VV wkracza do akcji ;D
OdpowiedzUsuńAjjj ten Victor zawsze w nieodpowiednim momencie się odezwie :/ A tak się juz wszytsko układało, ciekawe co teraz będzie :) więc czekam na nowy / Paula
OdpowiedzUsuńKurde Valdes no ty to masz wyczucie czasu jak nikt.
OdpowiedzUsuńDobrze że chociaż Carmelicie i Sergiuszowi się układa...
Ehhh :/ No nie wiem co mam napisać hahaha XD
Idę zatem :)
No to i VV i Monic mają niezłe wyczucie czasu! Ach, tego pierwszego to zabić! A ta druga to biedna... Ale ten Morata ma temperament, mógł posłuchać jej wyjaśnień,a nie od razu wszystko trzaskać!
OdpowiedzUsuń