Siedziałam zastanawiając się, jak to wszystko rozegrać. Byłam
właśnie na randce z osobą, która niemiłosiernie mnie irytowała. Postanowiłam
dać mu tą szanse, by w końcu się odwalił. A może nie taka była przyczyna mojej
szybkiej zgody ? Nie, nie mogłam tak myśleć. On mi się nie podobał.. Może
jednak ? Nie ! Na pewno nie ! Przecież on jest typowym alvaro, który chce tylko
przelecieć i zostawić. Gdyby nim nie był, to czy mając 27 nie powinien mieć
żony ? No dobra, chociaż dziewczynę.
- Masz piękne piwne oczy - skwitował siadając na
przeciwko mnie. Obiecałam Monic, że będę dla niego uprzejma, chociaż ten jeden
raz, więc grzecznie podziękowałam i chwyciłam kartę dań.
- Podobał Ci się prezent ? - ciągnął dalej.
-Yhy, dziękuję - mruknęłam, by dalej nie musieć ciągnąć
tej rozmowy. Chciałam, żeby ta randka się już skończyła. Na szczęście na
przeciwko miałam piękny widok na morze, to nie musiałam patrzeć mu w oczy.
- Możesz zamówić na co tylko masz ochotę, ja stawiam.
Poza tym, bardzo ładna sukienka. Fajnie wydawało się moje pieniądze ?
- Jak to twoje ? - dopiero teraz się ożywiłam i
dołączyłam do rozmowy.
- Dałem Monic moją kartę, nie mówiła Ci ?
- Gdyby mi powiedziała, to bym z niej nie skorzystała -
zapomniałam ugryźć się w język. Przecież obiecałam.
No i zapadłam krępująca cisza. Zajęłam się przeglądaniem
Menu, które zawierało bardzo drogie i wykwintne dania (typu homar, ślimaki, gazpacho,
paella etc), ale również znalazły się też dania dla tych biedniejszych. W
karcie odnalazłam swoją ulubioną przystawkę "Jamón ibérico de bellota"
oraz jedno z głównych dań "Croquetas caseras variadas" . Może nie
były to za drogie dania, ale ja je uwielbiałam. Do tego zamówiłam sobie również
mojito. Ramos natomiast wybrał chyba najdroższe dania z karty, co utwierdziło
mnie w moich wcześniejszych przekonaniach.
Czekając na zamówienie rozejrzałam się wokół. Dopiero
wtedy zauważyłam, że Monic siedzi wraz z Alvaro kilka stołów dalej. Byli bardzo
zajęci rozmową. On trzymał jej rękę, a ona patrzyła w niego jak w obrazek. Po
chwili wzrokiem wróciłam do El Lobo.
- Mówił ci mój kuzyn coś może o Monic i ich
"związku" ? O ile kilku dniową znajomość można nazwać związkiem - parsknęłam.
- To ty nic nie wiesz ? - spojrzał na mnie jak na
idiotkę.
- Co niby mam wiedzieć ? - powiedziałam odrobinę poirytowana.
Jak zwykle nic nie wiedziałam.
- Powinnaś porozmawiać z przyjaciółką, ale jeśli możesz
to nie rób tego dzisiaj - uśmiechnął się uroczo, przez co moje serce odrobinę
zmiękło. Nie było już twardą skałą.
- A jeśli obiecam, że będę grzeczna ? - odwzajemniłam
uśmiech i wyciągnęłam mały paluszek w jego stronę.
- Co ty robisz ? - zaśmiał się.
- No składam obietnicę. Jeśli mi wierzysz, to małym
paluszkiem chwyć mój mały paluszek - zaczęłam mówić jak mała dziewczynka, by go
przekonać. Choć tak szczerze nie byłam pewna czy to w ogóle zadziała.
- A co jeśli jej nie spełnisz ? - nie miałam pojęcia co
mogłabym zrobić, więc dałam mu czas do namysłu.
- Założysz koszulkę realu z moim imieniem na mecz
Barcelony - co za cwaniak ! Wiedział, że kocham tylko i wyłącznie Barcelonę.
Wejście na Camp Nou w koszulce Realu Madryt mogłoby się dla mnie bardzo źle
skończyć. Nie miałam innego wyjścia, więc zgodziłam się i przepraszając wstałam
od stołu. Udowodnię, że potrafię !
Zaciągnęłam blondynkę za sobą do łazienki. Wyciągnęłam
puder z torebki i zaczęłam poprawiać makijaż.
- Jesteś z Madridistą ? - zapytałam wprost. W lustrze
widziałam jej wyraz twarzy, który mówił "ona wie", lecz nic nie powiedziała.
Jedynie opuściła głowę zawstydzona.
- Carmel.. Ja chciałam ci powiedzieć.
- Teraz możesz.
- I to zrobię. Za długo już cię okłamuję - przeraziła
mnie tym stwierdzeniem, ale byłam gotowa na wszystko.
- Tzn.. Ile ? Ile ze sobą jesteście ?
- Car, to na prawdę nie ma znaczenia - przerwała, lecz
kontynuowała widząc mój wyraz twarzy - Od pół roku
Doznałam szoku. Nie potrafiłam zrozumieć jak oni zdołali
ukrywać się tyle czasu. O dziwo... Byłam z nich dumna, że im się udało. Przez
dłuższą chwilę patrzyłam na nią jak zahipnotyzowana. Nie wiedziałam co mam
powiedzieć i jak zareagować.
- Powiedz coś, proszę - domagała się będąc odrobinę
przerażona.
- Chciałam powiedzieć, że ... Strasznie się cieszę i
życzę wam szczęścia ! - powiedziałam i zaczęłam piszczeć z radości. Teraz to
ona przeżywała szok życia. Rzuciłam się jej w ramiona i uściskałam z całej
siły. Może trudno w to uwierzyć, bo tak bardzo się bałam ich ze sobą poznać. A
tutaj okazuje się, że są ze sobą już taki szmat czasu. Następnym razem muszę
bardziej ufać przyjaciółce i niczego przed nią nie ukrywać.
***
Gdy wróciłyśmy do stołu, to nasi dzisiejsi partnerzy
dyskutowali zawzięcie na jakiś dziwny, ale jak widać, ciekawy dla nich temat.
Zajęłyśmy swoje miejsca i moment później przyszedł kelner z naszym zamówieniem.
Wszyscy zabraliśmy się za jedzenie, a ja od czasu do czasu ukradkiem zerkałam
na przystojnego obrońcę. Jednak coś było w tym człowieku. Jeśli na prawdę jest
kobieciarzem, to nie dziwię się. Z takim wyglądem może mieć każdą, więc
dlaczego chce mnie ?
Po kolacji zamówiliśmy kolejne trunki i wszyscy
usiedliśmy obok siebie na jednej kanapie, by móc oczekiwać na cudowny zachód
słońca. Zakochana para wtulała się w siebie, a ja z Wilczkiem siedzieliśmy
trochę zdezorientowani. Nie chciałam pokazać, że cała wściekłość na niego już
mi przeszła. Nie czułabym się dobrze gdybym mu uległa.
- Wygrałaś - szepnął mi do ucha, po czym złożył niewinny
pocałunek na moim policzku.
- Mówiłam, że wygram - oparłam się o poduchy.
- Ja to wiedziałem, tylko Cię podpuszczałem. Warto było.
Może jeszcze wieczór się nie skończył, ale ty jeszcze mnie nie zabiłaś. To
chyba dobrze, nie ? - wyszczerzył śnieżnobiałe żąbki.
- Dobrze mówisz, wieczór się jeszcze nie skończył -
powiedziałam i lekko klepnęłam go w udo.
- A to za co ? - dotknął mojej twarzy i przybliżył ją do
swojej. Był poważny jak jeszcze nigdy dotąd. Patrzył mi prosto w oczy, a ja
czułam się jakby przeglądał w nich moją duszę. Zazwyczaj takie zbliżenia
prowadzą tylko do jednego, więc zakłopotana odsunęłam się minimalnie. Zmusiłam
się do tego. Jakaś dziwna moc ciągnęła mnie do niego. Nie wiem, może ma przy
sobie jakiś magnes, a mi w dzieciństwie wszczepili jakąś metalową płytkę.
- Przepraszam - wyszeptałam i całkowicie odsunęłam się od
piłkarza.
- To ja przepraszam, nie powinienem - powiedział i
poprawił się na siedzeniu. W tej właśnie chwili go nie poznawałam. Przeprosił
mnie, chociaż niczego nie zrobił. Okazał się dżentelmenem. Nie zrobił niczego,
na co mu nie pozwoliłam.
Gdy tylko usadowił się wygodnie, zdecydowałam się na
pewien dość nieprzemyślany w ogóle krok. Położyłam głowę na jego umięśnionym
torsie. Czułam jego hipnotyzujące perfumy i to sprawiło, że moim ciałem
zawładnęły nieopanowane emocje. Zamykając oczy widziałam jego. Stał przede mną w
seksownym garniturze, po czym pojedynczo ściągał każdą część swojej garderoby.
Nie zauważyłam nawet kiedy go pocałowałam. I to nie w mojej głowie, w rzeczywistości.
Szybko się speszyłam i znowu odsunęłam się czerwona jak cegła. O dziwo było to
najlepsze co mogło mnie spotkać. Jego usta były idealne. Miękkie i słodkie. Wiedział
jak pocałować, by nagle twoje hormony zaczęły szaleć jeszcze bardziej.
- Pozwolisz mi odwieźć Cię do domu ? - rozkojarzona tylko
kiwnęłam głową i pomógł mi wstać. Po Monic i Alvaro nie było już śladu. Nawet
nie zauważyliśmy kiedy zniknęli. W tym momencie nie byli mi potrzebni, bo
wszystko co potrzebowałam, trzymałam za rękę.
_____________________________________________
W końcu znalazłam chwilę, jak i wenę by cokolwiek napisać. Ta praca mnie wykańcza psychicznie. Chociaż nie, to nie praca tylko te dzieci. -.- Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział i zostawicie jakiś komentarz na jego temat.
Za każdą literówkę przepraszam. Ogólnie przepraszam, za wszystkie błędy.
Buziaki ;*
O jaaa, nareszcie się do Ramoska przekonała *.*
OdpowiedzUsuńAle zaskoczona jestem reakcją na związek Monic :) oczywiście, pozytywnie zaskoczona :D
Świetny rozdział i czekam na kolejny ;*
Ona też z Madridistą!? Ale dobra, Ramos jest fajny, nic do niego nie mam wręcz przeciwnie więc cieszmy się, że jest jak jest XD
OdpowiedzUsuńMyślałam że ona się na tą Monic rzuci z pięściami że jej nic nie powiedziała a tu takie miłe zaskoczenie XD
Pozdrawiam i czekam na kolejny świetny rozdział :))
Hahahahaha.... Miłość Madrycko-Barcelońska? Ha jestem za :D No no no... to się zaczyna czekam na NN :*
OdpowiedzUsuńJej, miłość kwitnie, oby tak dalej. *__* W końcu Ramosek nie jest taki zły,a wręcz jest mega hot! :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko. <3