środa, 14 sierpnia 2013

6. Trzy metry nad niebem

- Cześć piękna. Mam nadzieję, że podoba Ci się prezent.
- Kto mówi ?
- Na prawdę nie wiesz, piękna ? - Dopiero po kilku zdaniach, skojarzyłam głos z osobą. Czego on zaś chciał ? Chciał mnie przekupić tym telefonem ? Dopiero go poznałam, a już działał mi na nerwy. Nie mógł się tak po prostu ode mnie odczepić ?! Ta jego pewność siebie doprowadzała mnie do szału. Typowy podrywacz. Same te jego komplementy o tym świadczyły. Owszem jest przystojny, ale nie oznacza to, że może podrywać każdą dziewczynę. Chociaż muszę przyznać, że ma chłopak gest, ale bez przesady. Nie można odkupić swoich win poprzez dawanie prezentów.  W ogóle, to skąd on znał moją ulubioną piosenkę ? Teraz byłam już w 100% pewna, że Morata maczał w tym palce. A skoro Morata, to może i Monic ?
- Czego ?
- O ! Widzę, że wróciła Carmelita, którą poznałem - zaśmiał się.
- Jeszcze nie znasz prawdziwej Carmelity - wzięłam głębszy wdech. Miałam już dość tej rozmowy.
- Bardzo chciałbym ją poznać.
- Spróbuj szczęścia - powiedziałam i rozłączyłam się.
- Siostra, co ty taka oschła jesteś ? - słysząc to, podskoczyłam ze strachu.
- Nie strasz mnie, durniu ! Co chcesz ?
- A czy ja zawsze muszę coś chcieć ? Chociaż ... Kiedy masz randkę z Ramosem ? Muszę być na to gotów psychicznie. Wiesz, przygotować jakiś transparent czy coś.  - oparł się o framugę i uśmiechnął chytrze - czyli prawie jak zawsze.
- Odczep się - rzuciłam w niego poduszką - żadnej randki nie będzie. A tak w ogóle, to skąd wiesz, że to on dzwonił ?
- Oj siostra, siostra. Ty to czasami bardzo wolno kojarzysz fakty. Pomyśl chwile. Skąd Sergio Ramos, kolega z drużyny Alvaro, może tak dużo o Tobie wiedzieć ? Duchy ? - zaśmiał się i umknął przed kolejną poduszką, lecącą w jego stronę.

** Monic **
- Alvaro, my nie powinniśmy. Wiesz, że Carmel nie może się dowiedzieć. To się niedługo wyda. Ona tego nie zniesie. Za długo ją okłamujemy.
- Uspokój się kochanie, zrozumie to - powiedział, delikatnie głaskając mój policzek. Wtuliłam twarz w jego dłoń i cieszyłam się chwilą. Wiedziałam, że nie powinniśmy okazywać sobie uczuć w jej mieszkaniu, ale to było silniejsze od nas. Nie wytrzymaliśmy i nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Włożyłam moje delikatne dłonie pod jego koszulkę by móc umięśnionego brzucha, o którym śniłam po nocach. Poczułam jak dotyka moich piersi, przez co gwałtownie wciągnęłam powietrze, czując przyjemny dreszcz rozchodzący się po całym ciele.
Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi wejściowe. Mieliśmy nadzieję, że to tylko Marcos, ale na wszelki wypadek wyciągnęłam ręce spod jego koszulki.
Cholera !
- O, cześć Carmel ! - Alvaro przywitał się z nią, a ja odsunęłam się od niego speszona. Wiedziałam, że teraz nie przestanie zadawać pytań, dopóki wszystkiego ze mnie nie wyciągnie.
- Co wy tu robicie ? RAZEM.
- Siedzimy, nie widzisz ? - cały czas odzywał się Alvaro. Poczułam jak moje policzki robią się całe gorące ze wstydu i zażenowania. Poczułam się jak przyłapana na gorącym uczynku, co poniekąd było prawdą. Kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby robić to w jej salonie ? Przecież wiedzieliśmy, że niedługo może wrócić.
- Monic, pozwól na chwilę - w tym momencie moje serce stanęło i obawiałam się gestapowskiego przesłuchania - co się dzieje ?
- Nic - skłamałam, ale wiedziałam, że nic mi to nie pomoże.
- Nie kłam. Widzę, że coś się święci.
- Bo wiesz ... Valdes sobie poszedł, a ja byłam pijana ... - na poczekaniu wymyśliłam kolejne kłamstwo, które tym razem zadziałało.
- Całowaliście się ? - kiwnęłam głową - Jesteście razem ?
- Carmelita, ktoś dzwoni ! - krzyczał Alvaro z salonu i tym samym uratował mi skórę. Wiedziałam, że przypadkiem mogę się wygadać. Gdyby tylko wiedziała ... To nie moja wina, że tak to wyszło. Spotykałam się już z Alvaro, przed tym wyjawieniem "tajemnicy". Dla mnie to wcale nie była tajemnica. Od dawna wiedziałam, że są rodziną.
Kilka lat temu przyszłam do niej niezapowiedziana. To było jakoś na samym początku naszej znajomości. O, wiem ! To było w dzień jej urodzin. Po prostu chciałam jej zrobić niespodziankę i złożyć jej życzenia osobiście, więc logiczne było, że nie zadzwoniłam. I wtedy, otworzył mi nie kto inny jak właśnie jej kuzyn. Z początku byłam zaskoczona. Myślałam, że pomyliłam mieszkania, ale zaraz za nim pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Marcos. Od tamtego czasu przyjaźniłam się z piłkarzem i ukrywałam się przed przyjaciółką. Sama nie wiem dlaczego. Myślałam, że tego nie zrozumie, a dla mnie to było wygodne. Parą jesteśmy dopiero od pół roku, ale niczego nie żałuję. Po prostu zrozumieliśmy, że łączy nas coś więcej niż tylko przyjaźń. Carmelita zaczęła się czegoś domyślać, pewnie niedługo będę musiała wyznać jej całą prawdę, ale to jeszcze nie czas na takie wybryki.
Wyszłam za nią z pokoju i ukradkiem uśmiechnęłam się do chłopaka. Wiedzieliśmy co teraz nastąpi. Ramos po wczorajszym wybryku z telefonem Carmelka, chciał ją przeprosić, ale nie wiedział jak to zrobić. Całą trójką zaplanowaliśmy to wszystko, a Ramosowi zostawiliśmy tylko wykonanie. To było jasne jak słońce, że mu się spodobała. Ja bałam się tylko, że ją w sobie rozkocha i zostawi, ale chciałam żeby spróbowała. Od dłuższego czasu była sama, a ja właśnie pchałam ją w ramiona przystojnego piłkarza. Szczerze, to jestem pewna tego, że i jej się podoba. Podczas oglądania meczu Real Madryt - Athletic Bilbao wcale nie patrzyła na zawodnika Bilbao, tylko właśnie na niego. Nie dałam się nabrać na jej gierki.
Carmelita widząc paczkę, nie wiedziała co powiedzieć. Oczy jej się zaświeciły z ciekawości, a może i z nadziei, że to właśnie od niego. Pobiegła do swojego pokoju, nic nam nie mówiąc, a chwile później pojawił się Marcos.
- Wszystko gotowe ? - spytał witając się z nami. On jedyny wiedział o naszym związku.
- Gotowe. Jest w swoim pokoju i właśnie otwiera paczkę. Może dzwonić. Pamiętałeś przekazać mu, o jej ulubionej piosence ? - dopytywałam przejęta.
- Moni, uspokój się. O niczym nie zapomniałem. - powiedział i wysłał sygnał do Sergio, po czym stanął obok wejścia do jej pokoju.
Usiedliśmy na sofie i wcale nie musieliśmy być bliżej by słyszeć to co mówiła.
- Kto mówi ? - na początku zaczęła rozmowę nawet przyjaźnie, ale im dalej tym było gorzej - Czego ? ...  Jeszcze nie znasz prawdziwej Carmelity ... Spróbuj szczęścia.
Spojrzałam na mojego chłopaka i bezradnie wzruszyłam ramionami. Kompletnie nie rozumiałam jej postępowania. Byłam święcie przekonana, że on na prawdę jej się podoba.
- Chodź, odwiozę Cię - szepnął, objął mnie w pasie i wyszliśmy nie żegnając się z nikim.
- Ja tu czegoś nie rozumiem. Dlaczego ona taka jest ? Co Ramos jej zrobił ? - spytałam będąc już w samochodzie piłkarza.
- Złe pierwsze wrażenie. Nazwał ją Lalunią. - zapiął pasy i ruszył z piskiem opon.
- To się jej nie dziwię, że może być oschła, ale przecież on ją już tyle razy przepraszał. Jak myślisz, będzie coś z tego ?
- Jestem pewny, że COŚ będzie. Tylko co, to nie wiem. Skończmy rozmawiać o Carmelicie. Może dokończmy to co zaczęliśmy ? - spytał zalotnie i powędrował ręką w górę po moim udzie.
- Przyśpiesz - to jedynie co udało mi się powiedzieć. Silnik zawył i jechaliśmy 150km/h.

**

Weszliśmy do mieszkania całując się namiętnie. Gdy tylko drzwi się zamknęły, puściły wszystkie hamulce. Trzymając mnie na rękach, przycisnął mnie do ściany i jednym ruchem ściągnął moją koszulkę. Byliśmy tak podnieceni, że nie potrafiliśmy się od siebie oderwać. Chwile później, tracąc ubrania, trafiliśmy do sypialni. Położył mnie na łóżku, rozebrał się do końca i dołączył do mnie. Całowałem mnie delikatnie uszach, szyi, aby wreszcie złączyć usta. Oddawałam pocałunki z taką samą delikatnością i mocno tuliłam się do niego brzuchem, obejmując udami. On pozbył się zawadzającego stanika i znów swoimi magicznymi dłońmi pieścił mi piersi. Sutki robiły mi się coraz bardziej nabrzmiałe. Powoli musnął je językiem, a to spowodowało drżenie całego mojego ciała.
Reszta potoczyła się już tak szybko. Dochodząc czułam spełnienie. Czułam jakbym unosiła się trzy metry nad niebem. Było to najlepsze co mogło mnie spotkać. Gdy spadłam, byłam bezpieczna w jego ramionach.
- Kocham Cię Monic - wyszeptał mi do ucha.
- Ja Ciebie też kocham - wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zasnęłam. 


______________________________
 Jeśli ktoś jest zbulwersowany moim słownictwem i dokładnym opisem sceny łóżkowej, proszę o napisanie mi tego. 
Sama nie wiem co sądzić o tym rozdziale. Czekam na wasze opinie, także propozycje co powinnam zmienić, a co powinno zostać. 
Buziaki ;* 

4 komentarze:

  1. WOW. Nie wiem co napisać hahah xD
    Cudowny rozdział *_* Myślę, że nie będzie nikogo zbulwersowanego hahaha xD
    Szkoda tylko, że Carmelita jest taka oschła w stosunku do Ramosa, ale chyba jej się nie dziwię xd
    A co do Ramosa... TEN SZABLON *_* MOTHER OF GOD ON JEST TAKI ... AWWWW. nie mam słów na określenie tego czegoś :D
    To czekam teraz na kolejny cnie XD
    Adios! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. :Ooooooooooooooooooooooooooooooooo
    To żeś pojechała po bandzie :DD
    Normalnie kocham Cie za ten rozdział ! ;*
    Tylko zrobiłaś z Monic kłamczuchę.. Mam nadzieje, że przyzna się Carmel. A no i, że ona jednak przekona się do Ramosa :)
    Normalnie mam ochotę przeczytać ten rozdział drugi raz :D
    Pisz dalej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ła, szaleństwo. Monic i Alvaro... Chociaż to było do przewidzenia. Ale żeby tak kłamać przyjaciółce? Bez sensu. To w końcu przyjaciółka, a przyjaciele są od tego, by pomagać, by wybaczać.
    Wcale nie czuję zbulwersowania, co do tej sceny łóżkowej. To jest całkiem normalne, a coraz więcej autorek zaczyna o tym pisać (żal ściska serce, ostatnio czytałam taką scenę u 11-latki).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten szablon... Jej jest cudowny! <3
    Ach co do sceny łóżkowej to mam jedno do powiedzenia - więcej ich! :D
    Po za tym to tak trochę dziwnie,że pierw jedna ukrywa przed przyjaciółką, że jej kuzynem to Morata,a ta Monic nie lepsza i ukrywa związek z nim... Ale też dziwne,że przez tyle czasu to nie wyszło na jaw, wow! Teraz coś przeczuwam,że bomba o nazwie Carmelita wybuchnie jak dowie się o tym związku ^^
    Pisz szybko! :*

    OdpowiedzUsuń