Chwilę później pojawiła się moja mama. Wyglądała na
przejętą. Sama bym się przejęła, gdyby z gabinetu ginekologicznego zadzwonił
lekarz w sprawie mojej córki. Kto wie. Może będę miała córkę i też będę się nią
tak przejmować. Powoli chyba zaczynałam przyzwyczajać się do myśli, że za 5
miesięcy będę matką. A Sergio.. Właśnie, Sergio. Jak ja powinnam mu to
powiedzieć ? Przecież nawet nie myśleliśmy o dzieciach. Może wcale nie powinnam
z nim nigdzie wyjeżdżać i do niczego by nie doszło. Chociaż prędzej czy później
byśmy to zrobili.
- Kochanie co się stało ? - przykucnęła przede mną i
wzięła moją twarz w dłonie. Moja kochana mamusia. Zsunęłam się z krzesła i
wpadłam w jej objęcia. Płakałam, a ona jedynie głaskała mnie po głowie.
Pozwoliła mi sie, wypłakać. Nie naciskała.
- Chodź, wracamy do domu - pomogła mi wstać i nadal w
objęciach, wyszłyśmy z kliniki.
Siedziałam w aucie i patrzyłam cały czas przez szybę.
Myślałam nad tym jak ja mam jej to wszystko powiedzieć. Nie mogę przecież od
razu wypalić "Wiesz mamo, za 5 miesięcy będziesz babcią". Chociaż ...
Nie ! Byłabym bezduszna. Mimo wszystko musiałam jej powiedzieć.
I zrobiłam to, gdy tylko wróciłyśmy do domu. Usiadłyśmy
razem z ojcem i coraz bardziej zaczynałam się bać.
- Co się stało ? Dlaczego zemdlałaś ? Jesteś chora ? -
spytał tata. Siedzieli oni z oby dwóch stron mnie i obejmowali mnie ramieniem.
- Nie jestem chora. Jestem w ... - przerwałam. Nie
musiałam nic więcej mówić, a oni dobrze wiedzieli o co mi chodzi. Ojciec
przeżył szok i automatycznie zabrał swoją rękę. Wstał i wyszedł nic nie mówiąc.
I tak lepiej zareagował niż ja. Mama uśmiechnęła się, przytuliła i powtarzała,
że wszystko będzie dobrze i damy sobie radę. Wspierała mnie mimo wszystko.
***
Siedziałam na łóżku i gładziłam swój brzuch. Mam tam małe
dzieciątko. Jak to możliwe, że niedawno się dowiedziałam, a już kochałam je
ponad wszystko. Cieszyłam się z niego. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale dla
niego się postaram. Dla niego, bądź jej, zrobię wszystko. Trzeba będzie
pomyśleć nad imieniem.
- To zrobiłeś mamusi psikusa. Rośnij zdrowo, fasolko -
powiedziałam dalej głaskają brzuch i w tym samym momencie do pokoju weszła uśmiechnięta
Monic.
- Carmel, Tobie już odbiło ? Sama ze sobą rozmawiasz ? -
odetchnęłam z ulgą. Nie usłyszała dokładnie co mówiłam.
Jakoś 2 godziny temu dzwoniłam do niej, by przyszła mnie
odwiedzić i żeby nie zabierała ze sobą ani Wilczka ani Moraty. Nie do końca rozumiała
o co mi chodzi, ale jeszcze nie musiała. Skoro ojciec i brat już się z tym
pogodzili, to ona również.
Rozsiedła się i czekała na to co chcę jej powiedzieć. Żeby
zyskać trochę czasu poszłam do kuchni zaparzyć jej herbatę. Przyłożyłam czoło
do zimnej lodówki i próbowałam się opanować. Jak ja do jasnej cholery mam jej
to powiedzieć ? Byłam pewna, że się ucieszy - w końcu zostanie ciocią.
Byle by tylko nie wygadała się swojemu narzeczonemu przed tym jak ja powiem
ojcu mojego dziecka.
- Carmelita, co to jest ? - spytała, gdy tylko wróciłam
do pokoju. W ręce trzymała moje zdjęcie z USG. Już miałam się na nią wydrzeć,
ale powiedziałam tylko :
- O tym właśnie chciałam z Tobą porozmawiać. Ułatwiłaś mi
to, Pani Ciekawska.
- Będę ciocia ?! Na kiedy masz termin ? Z Kim ? Który
tydzień ?- przyjaciółka zawaliła mnie tysiącem pytań na sekundę, a ja nie
wiedziałam na które mam najpierw odpowiedzieć.
- Najpierw obiecaj, ze nikomu nic nie powiesz. Poza tym nie bądź głupia, z Ramosem !
- Oczywiście - teatralnie zamknęła buzię na kłódkę i
czekała, aż odpowiem jej na wszystkie zadane wcześniej pytania. Usiadłam obok
niej po turecku, trzymając kubek z herbatą w dłoniach.
- Jestem w 4 miesiącu ciąży, dokładnie w 16 tygodniu.
Równiutko.
- Kiedy to się stało ? Tam w USA ?
- Tak. Pierwszego dnia. Mówiłam Ci, że się kochaliśmy,
nie ? No i stało się. Cholera ! Niektórzy starają się o taką fasolkę, a myśmy
wpadli podczas naszego pierwszego razu razem. Jaka w tym logika ?
- Z jednej strony to cudownie, a z drugiej przejebane -
powiedziała otwarcie. W pełni się z nią zgadzałam. A co jeśli on nie będzie
chciał tego dziecka ? Nie poddam się aborcji, to za późno ! Poza tym nigdy bym
nie skrzywdziła swojego maleństwa.
- Kiedy zamierzasz mu powiedzieć ?
- Jutro po meczu pójdę do niego do szatni i o wszystkim
mu powiem. Nie wiedzieliśmy przez 4 miesiące, ten jeden dzień go nie zbawi.
- To cudownie. Nawet jeśli coś nie wyjdzie to pamiętaj,
że masz mnie i Alvaro. My ci pomożemy.
***
Mimo całej mojej miłości do FC Barcelony założyłam
koszulkę Ramosa i byłam gotowa zmierzyć się ze smokiem. Tak sobie właśnie
wyobrażałam tą rozmowę, jak starcie ze smokiem. Albo uda mi się go pokonać i
mnie nie opuści, albo mnie zniszczy. Nie chciałam go wcale złapać na dziecko.
Jeśli będzie chciał, to może mnie zostawić. Nie będę kazała mu ze mną być tylko
dlatego, że pod sercem noszę jego dziecko. Poradzę sobie z tym wszystkim.
Stawię temu czoła.
Wkroczyłam pewnie na stadion i zajęłam swoje miejsce.
Spojrzałam na Sergio, który właśnie wysyłał mi buziaka i promiennie się do mnie
uśmiechał. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Będzie kochanym tatusiem. Jeśli
będziemy mieli syna, to będzie go rozpieszczał, uczył grać w piłkę itd. To
będzie jego oczko w głowie. Natomiast jak będzie to dziewczynka, to będzie moim
oczkiem w głowie. Zawsze pragnęłam mieć córeczkę.
- Gol ! - zerwałam się z miejsca i zaczęłam krzyczeć na
całe gardło. Wilczek akurat wpakował piłkę do siatki, po czym spojrzał na mnie
i wysłał mi kolejnego buziaka. Starał się właśnie dla mnie. To dla mnie strzelił
tego gola ! Dla mnie i naszej małej fasolki, o której jeszcze nie miał pojęcia.
Zaraz się tatuś dowie.
Zeszłam z trybun i powoli ruszyłam w stronę szatni.
** Ramos **
"przed meczem"
Strasznie się stresowałem przed tym meczem. Carmelita
przyszła pierwszy raz na mój mecz. Zdziwiłem się, że była aż taka chętna by tu
przyjść i na dodatek założyć moją koszulkę. Była Cule, więc byłem pełen podziwu
widząc ją na trybunach w barwach mojego klubu. Była wspaniała. Ten wyjazd do
Nowego Jorku był niesamowity. Nie wiedziałem, że taka mała osóbka może mieć w
sobie tyle pozytywnej energii. A w łóżku ?! W łóżku wstępował w nią demon ! O
nie, nie. Nie budź się. Nie teraz, nie w naszej szatni. Jeszcze sobie coś głupiego
o mnie pomyślą.
- Sergio, co ty taki spięty dzisiaj ? - podszedł do mnie
Alvaro i poklepał mnie po ramieniu. Odkąd poznał mnie ze swoją kuzynką, spędzaliśmy
ze sobą więcej czasu. Wcześniej był dla mnie po prostu kolegą z drużyny, z
którym czasami wychodziliśmy do klubu. A teraz ? Teraz jest moim przyjacielem.
Bo kto może wiedzieć więcej o tej dziewczynie, niż jej kuzyn ?
- Carmel przyszła na mecz.
- No co ty stary. Serio ? Zagorzała Cule na stadionie
Realu Madryt ? Nie wierzę - zaśmiał się, ale jak zobaczył mój poważny wyraz
twarzy od razu mi uwierzył - Ty nie żartujesz ?
- A po co miałbym z tego żartować ?
- Nie spinaj pośladów ! Jesteś najlepszym obrońcą, nie
powątpiewaj w to ! - klepnął mnie po ramieniu jeszcze raz i wyszedł z szatni.
Czas wyjść na murawę i zmierzyć się z kolejnym nie łatwym
przeciwnikiem. Dać z siebie wszystko. Udowodnić, że nie przyszła tutaj na darmo
i zobaczy mnie w akcji.
- Dam radę !
"po
meczu"
Udało się ! Udało się w końcu ! To dla niej strzeliłem
tego gola i dla niej się zmieniłem. Żałowałem, że wcześniej jej nie poznałem.
Wszyscy z drużyny zaczęli mi gratulować przełamania obrony naszych
przeciwników. Ja jak najprędzej pobiegłem pod prysznic. Chciałem już wyjść i
świętować to ze swoją dziewczyną. Tak, oficjalnie mogę powiedzieć, że jest moją
dziewczyną. To coś poważniejszego, niż jednorazowe bzykanko.
- Ej Ramos, jak tam z tą twoją dupeczką ? Przeleciałeś
już ją ? Bo nie wiem, Wygrałem zakład czy nie ? - zaśmiał się Ronaldo. W tym
samym momencie usłyszeliśmy jak ktoś z całej siły uderza drzwiami do naszej
szatni. Ten ktoś był naprawdę wkurzony.
- Co ty kurwa bredzisz, stary ?!
- Sergio, to była Carmel - te słowa mnie przeraziły. Czym
prędzej wybiegłem z szatni i biegłem w stronę wyjścia.
** Carmelita **
Uchyliłam drzwi do szatni i już miałam wchodzić do środka
gdy usłyszałam coś na swój temat.
- Ei Ramos, jak tam z tą twoją dupeczką ? Przeleciałeś już
ją ? Bo nie wiem, Wygrałem zakład czy nie ? - Nie wierzyłam w to co słyszę ?
Jaki do cholery zakład ?! Miał mnie tylko przelecieć ?! Nie wierzę !
Trzasnęłam drzwiami z impetem i płacząc zaczęłam uciekać.
Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Wiedziałam, że powiedzenie mu o ciąży
nie będzie łatwe, ale spodziewałam, że dowiem się takich rzeczy o naszym
"związku".
Za sobą słyszałam jak ktoś biegnie, ale nie chciałam sie
zatrzymać, ani oglądać do tyłu. Zresztą nawet nie musiałam bo dosłownie sekundę
później usłyszałam głos Sergio.
- Carmelita, zaczekaj ! Carmelita, stój !
Biegłam dalej. Nie chciałam by mnie złapał. Nie chciałam
by cokolwiek mi tłumaczył. Wszystko było już jasne. Chciał mnie wykorzystać.
Ciekawe co wygrał. Może wejściówkę do baru Go-Go albo jakiś prywatny pokaz
striptizerki.
Minęłam parking i nadal słyszałam za sobą jego głos. Był
coraz bliżej. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam jak Sergio nagle staje
przerażony i krzyczy:
- Stój !!
Boże, ja już wiem co ty chcesz zrobić ! ;((
OdpowiedzUsuńNie rób tego no.. aż mi sie płakać zachciało..
A z dzieckiem na pewno pomoże jej mama i Monic z Alvaro :)
Boje sie kolejnego rozdziału..
Jeśli spowodujesz wypadek i "fasolce" i jej się coś stanie to osobiście się znajdę i coś ci chyba zrobię...
OdpowiedzUsuńNo który był takim bez mózgiem, na ja się pytam KTO?!?!
Wspaniale, czekam ;*
Eh mam nadzieje, że nic jej się nie stanie..
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ost rozdział 28 akurat wtedy wyjeżdżam.. :c
Ale blog wspaniały ;*
tylko prosze bez żadnego tragicznego zakończenia, bo ja nie wytrzymam tego, tego dupka można łatwo zabić ale nie Carmelitę i dzidziusia! CZekam na ten ostatni chociaż będę tęsknić :*
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie, nie! Tu się nic tragicznego nie może zdarzyć! Przecież kiedy Carmen już wie że jest w ciąży, to będzie dbać o dzidziusia :D Mam nadzieję że Sergio dowie się w jakiś odpowiedni sposób :)
OdpowiedzUsuńNo to czekam na ten ostatni :*
Już wiem co planujesz i kur** nie! Nie zgadzam się! Nie możesz tego zrobić! Bo inaczej musisz kupić mi chusteczki o zapachu truskawki,bo nie przeczytam rozdziału!
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału to Carmel pojawiła się w niewłaściwym czasie... A Ronaldo to głupek,grrr!
Kurde Ronaldo ty skończony kretynie no jak mogłeś :/
OdpowiedzUsuńA Camel biedna no :C Ale tak sobie myślę, że może Ramos ucieszy się z tego dziecka no... Ale ona musi mu powiedzieć tak czy inaczej nie może tego przed nim ukrywać!