wtorek, 24 września 2013

15. ... i byłam gotowa zmierzyć się ze smokiem.

Chwilę później pojawiła się moja mama. Wyglądała na przejętą. Sama bym się przejęła, gdyby z gabinetu ginekologicznego zadzwonił lekarz w sprawie mojej córki. Kto wie. Może będę miała córkę i też będę się nią tak przejmować. Powoli chyba zaczynałam przyzwyczajać się do myśli, że za 5 miesięcy będę matką. A Sergio.. Właśnie, Sergio. Jak ja powinnam mu to powiedzieć ? Przecież nawet nie myśleliśmy o dzieciach. Może wcale nie powinnam z nim nigdzie wyjeżdżać i do niczego by nie doszło. Chociaż prędzej czy później byśmy to zrobili. 
- Kochanie co się stało ? - przykucnęła przede mną i wzięła moją twarz w dłonie. Moja kochana mamusia. Zsunęłam się z krzesła i wpadłam w jej objęcia. Płakałam, a ona jedynie głaskała mnie po głowie. Pozwoliła mi sie, wypłakać. Nie naciskała.
- Chodź, wracamy do domu - pomogła mi wstać i nadal w objęciach, wyszłyśmy z kliniki.
Siedziałam w aucie i patrzyłam cały czas przez szybę. Myślałam nad tym jak ja mam jej to wszystko powiedzieć. Nie mogę przecież od razu wypalić "Wiesz mamo, za 5 miesięcy będziesz babcią". Chociaż ... Nie ! Byłabym bezduszna. Mimo wszystko musiałam jej powiedzieć.
I zrobiłam to, gdy tylko wróciłyśmy do domu. Usiadłyśmy razem z ojcem i coraz bardziej zaczynałam się bać.
- Co się stało ? Dlaczego zemdlałaś ? Jesteś chora ? - spytał tata. Siedzieli oni z oby dwóch stron mnie i obejmowali mnie ramieniem.
- Nie jestem chora. Jestem w ... - przerwałam. Nie musiałam nic więcej mówić, a oni dobrze wiedzieli o co mi chodzi. Ojciec przeżył szok i automatycznie zabrał swoją rękę. Wstał i wyszedł nic nie mówiąc. I tak lepiej zareagował niż ja. Mama uśmiechnęła się, przytuliła i powtarzała, że wszystko będzie dobrze i damy sobie radę. Wspierała mnie mimo wszystko. 

***

Siedziałam na łóżku i gładziłam swój brzuch. Mam tam małe dzieciątko. Jak to możliwe, że niedawno się dowiedziałam, a już kochałam je ponad wszystko. Cieszyłam się z niego. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale dla niego się postaram. Dla niego, bądź jej, zrobię wszystko. Trzeba będzie pomyśleć nad imieniem.
- To zrobiłeś mamusi psikusa. Rośnij zdrowo, fasolko - powiedziałam dalej głaskają brzuch i w tym samym momencie do pokoju weszła uśmiechnięta Monic.
- Carmel, Tobie już odbiło ? Sama ze sobą rozmawiasz ? - odetchnęłam z ulgą. Nie usłyszała dokładnie co mówiłam.
Jakoś 2 godziny temu dzwoniłam do niej, by przyszła mnie odwiedzić i żeby nie zabierała ze sobą ani Wilczka ani Moraty. Nie do końca rozumiała o co mi chodzi, ale jeszcze nie musiała. Skoro ojciec i brat już się z tym pogodzili, to ona również.
Rozsiedła się i czekała na to co chcę jej powiedzieć. Żeby zyskać trochę czasu poszłam do kuchni zaparzyć jej herbatę. Przyłożyłam czoło do zimnej lodówki i próbowałam się opanować. Jak ja do jasnej cholery mam jej to powiedzieć ? Byłam pewna, że się ucieszy - w końcu zostanie ciocią. Byle by tylko nie wygadała się swojemu narzeczonemu przed tym jak ja powiem ojcu mojego dziecka.
- Carmelita, co to jest ? - spytała, gdy tylko wróciłam do pokoju. W ręce trzymała moje zdjęcie z USG. Już miałam się na nią wydrzeć, ale powiedziałam tylko :
- O tym właśnie chciałam z Tobą porozmawiać. Ułatwiłaś mi to, Pani Ciekawska.
- Będę ciocia ?! Na kiedy masz termin ? Z Kim ? Który tydzień ?- przyjaciółka zawaliła mnie tysiącem pytań na sekundę, a ja nie wiedziałam na które mam najpierw odpowiedzieć.
- Najpierw obiecaj, ze nikomu nic nie powiesz. Poza tym  nie bądź głupia, z Ramosem !
- Oczywiście - teatralnie zamknęła buzię na kłódkę i czekała, aż odpowiem jej na wszystkie zadane wcześniej pytania. Usiadłam obok niej po turecku, trzymając kubek z herbatą w dłoniach.
- Jestem w 4 miesiącu ciąży, dokładnie w 16 tygodniu. Równiutko.
- Kiedy to się stało ? Tam w USA ?
- Tak. Pierwszego dnia. Mówiłam Ci, że się kochaliśmy, nie ? No i stało się. Cholera ! Niektórzy starają się o taką fasolkę, a myśmy wpadli podczas naszego pierwszego razu razem. Jaka w tym logika ?
- Z jednej strony to cudownie, a z drugiej przejebane - powiedziała otwarcie. W pełni się z nią zgadzałam. A co jeśli on nie będzie chciał tego dziecka ? Nie poddam się aborcji, to za późno ! Poza tym nigdy bym nie skrzywdziła swojego maleństwa.
- Kiedy zamierzasz mu powiedzieć ?
- Jutro po meczu pójdę do niego do szatni i o wszystkim mu powiem. Nie wiedzieliśmy przez 4 miesiące, ten jeden dzień go nie zbawi.
- To cudownie. Nawet jeśli coś nie wyjdzie to pamiętaj, że masz mnie i Alvaro. My ci pomożemy.

***

Mimo całej mojej miłości do FC Barcelony założyłam koszulkę Ramosa i byłam gotowa zmierzyć się ze smokiem. Tak sobie właśnie wyobrażałam tą rozmowę, jak starcie ze smokiem. Albo uda mi się go pokonać i mnie nie opuści, albo mnie zniszczy. Nie chciałam go wcale złapać na dziecko. Jeśli będzie chciał, to może mnie zostawić. Nie będę kazała mu ze mną być tylko dlatego, że pod sercem noszę jego dziecko. Poradzę sobie z tym wszystkim. Stawię temu czoła.
Wkroczyłam pewnie na stadion i zajęłam swoje miejsce. Spojrzałam na Sergio, który właśnie wysyłał mi buziaka i promiennie się do mnie uśmiechał. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Będzie kochanym tatusiem. Jeśli będziemy mieli syna, to będzie go rozpieszczał, uczył grać w piłkę itd. To będzie jego oczko w głowie. Natomiast jak będzie to dziewczynka, to będzie moim oczkiem w głowie. Zawsze pragnęłam mieć córeczkę. 
- Gol ! - zerwałam się z miejsca i zaczęłam krzyczeć na całe gardło. Wilczek akurat wpakował piłkę do siatki, po czym spojrzał na mnie i wysłał mi kolejnego buziaka. Starał się właśnie dla mnie. To dla mnie strzelił tego gola ! Dla mnie i naszej małej fasolki, o której jeszcze nie miał pojęcia. Zaraz się tatuś dowie.
Zeszłam z trybun i powoli ruszyłam w stronę szatni. 

** Ramos **

"przed meczem" 
Strasznie się stresowałem przed tym meczem. Carmelita przyszła pierwszy raz na mój mecz. Zdziwiłem się, że była aż taka chętna by tu przyjść i na dodatek założyć moją koszulkę. Była Cule, więc byłem pełen podziwu widząc ją na trybunach w barwach mojego klubu. Była wspaniała. Ten wyjazd do Nowego Jorku był niesamowity. Nie wiedziałem, że taka mała osóbka może mieć w sobie tyle pozytywnej energii. A w łóżku ?! W łóżku wstępował w nią demon ! O nie, nie. Nie budź się. Nie teraz, nie w naszej szatni. Jeszcze sobie coś głupiego o mnie pomyślą.
- Sergio, co ty taki spięty dzisiaj ? - podszedł do mnie Alvaro i poklepał mnie po ramieniu. Odkąd poznał mnie ze swoją kuzynką, spędzaliśmy ze sobą więcej czasu. Wcześniej był dla mnie po prostu kolegą z drużyny, z którym czasami wychodziliśmy do klubu. A teraz ? Teraz jest moim przyjacielem. Bo kto może wiedzieć więcej o tej dziewczynie, niż jej kuzyn ?
- Carmel przyszła na mecz.
- No co ty stary. Serio ? Zagorzała Cule na stadionie Realu Madryt ? Nie wierzę - zaśmiał się, ale jak zobaczył mój poważny wyraz twarzy od razu mi uwierzył - Ty nie żartujesz ?
- A po co miałbym z tego żartować ?
- Nie spinaj pośladów ! Jesteś najlepszym obrońcą, nie powątpiewaj w to ! - klepnął mnie po ramieniu jeszcze raz i wyszedł z szatni.
Czas wyjść na murawę i zmierzyć się z kolejnym nie łatwym przeciwnikiem. Dać z siebie wszystko. Udowodnić, że nie przyszła tutaj na darmo i zobaczy mnie w akcji.
- Dam radę !

"po meczu"
Udało się ! Udało się w końcu ! To dla niej strzeliłem tego gola i dla niej się zmieniłem. Żałowałem, że wcześniej jej nie poznałem. Wszyscy z drużyny zaczęli mi gratulować przełamania obrony naszych przeciwników. Ja jak najprędzej pobiegłem pod prysznic. Chciałem już wyjść i świętować to ze swoją dziewczyną. Tak, oficjalnie mogę powiedzieć, że jest moją dziewczyną. To coś poważniejszego, niż jednorazowe bzykanko.
- Ej Ramos, jak tam z tą twoją dupeczką ? Przeleciałeś już ją ? Bo nie wiem, Wygrałem zakład czy nie ? - zaśmiał się Ronaldo. W tym samym momencie usłyszeliśmy jak ktoś z całej siły uderza drzwiami do naszej szatni. Ten ktoś był naprawdę wkurzony.
- Co ty kurwa bredzisz, stary ?! 
- Sergio, to była Carmel - te słowa mnie przeraziły. Czym prędzej wybiegłem z szatni i biegłem w stronę wyjścia. 

** Carmelita **

Uchyliłam drzwi do szatni i już miałam wchodzić do środka gdy usłyszałam coś na swój temat.
- Ei Ramos, jak tam z tą twoją dupeczką ? Przeleciałeś już ją ? Bo nie wiem, Wygrałem zakład czy nie ? - Nie wierzyłam w to co słyszę ? Jaki do cholery zakład ?! Miał mnie tylko przelecieć ?! Nie wierzę !
Trzasnęłam drzwiami z impetem i płacząc zaczęłam uciekać. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Wiedziałam, że powiedzenie mu o ciąży nie będzie łatwe, ale spodziewałam, że dowiem się takich rzeczy o naszym "związku".
Za sobą słyszałam jak ktoś biegnie, ale nie chciałam sie zatrzymać, ani oglądać do tyłu. Zresztą nawet nie musiałam bo dosłownie sekundę później usłyszałam głos Sergio.
- Carmelita, zaczekaj ! Carmelita, stój !
Biegłam dalej. Nie chciałam by mnie złapał. Nie chciałam by cokolwiek mi tłumaczył. Wszystko było już jasne. Chciał mnie wykorzystać. Ciekawe co wygrał. Może wejściówkę do baru Go-Go albo jakiś prywatny pokaz striptizerki.
Minęłam parking i nadal słyszałam za sobą jego głos. Był coraz bliżej. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam jak Sergio nagle staje przerażony i krzyczy:
- Stój !! 

7 komentarzy:

  1. Boże, ja już wiem co ty chcesz zrobić ! ;((
    Nie rób tego no.. aż mi sie płakać zachciało..
    A z dzieckiem na pewno pomoże jej mama i Monic z Alvaro :)
    Boje sie kolejnego rozdziału..

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli spowodujesz wypadek i "fasolce" i jej się coś stanie to osobiście się znajdę i coś ci chyba zrobię...
    No który był takim bez mózgiem, na ja się pytam KTO?!?!
    Wspaniale, czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh mam nadzieje, że nic jej się nie stanie..
    Szkoda, że ost rozdział 28 akurat wtedy wyjeżdżam.. :c
    Ale blog wspaniały ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. tylko prosze bez żadnego tragicznego zakończenia, bo ja nie wytrzymam tego, tego dupka można łatwo zabić ale nie Carmelitę i dzidziusia! CZekam na ten ostatni chociaż będę tęsknić :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie, nie, nie! Tu się nic tragicznego nie może zdarzyć! Przecież kiedy Carmen już wie że jest w ciąży, to będzie dbać o dzidziusia :D Mam nadzieję że Sergio dowie się w jakiś odpowiedni sposób :)
    No to czekam na ten ostatni :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Już wiem co planujesz i kur** nie! Nie zgadzam się! Nie możesz tego zrobić! Bo inaczej musisz kupić mi chusteczki o zapachu truskawki,bo nie przeczytam rozdziału!
    Co do tego rozdziału to Carmel pojawiła się w niewłaściwym czasie... A Ronaldo to głupek,grrr!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde Ronaldo ty skończony kretynie no jak mogłeś :/
    A Camel biedna no :C Ale tak sobie myślę, że może Ramos ucieszy się z tego dziecka no... Ale ona musi mu powiedzieć tak czy inaczej nie może tego przed nim ukrywać!

    OdpowiedzUsuń