Wilczek jak zwykle wybrał niesamowitą miejscówkę na
kolejną randkę. Szliśmy po Parque de El Retiro trzymając się za rękę. Niby mały
gest, ale poczułam, że Ramosowi może na mnie zależeć i nie wstydzi się
pokazywać ze mną publicznie. Co jakiś czas dzieci podbiegały do swojego idola,
prosząc go o autograf, ale jemu to wcale nie przeszkadzało. Ze spokojem
podpisywał ich gadżety i kontynuował rozmowę ze mną.
Usiedliśmy na drewnianej ławce i zaczęliśmy karmić
kaczki. Położyłam głowę na ramieniu bruneta i patrzyłam w dal. Chciałam nie
myśleć o swoim kuzynie i o tym co zrobił Monic, ale to cały czas zaprzątało
moje myśli.
- Sergio, możemy porozmawiać ? - zaczęłam niepewnie,
czekając na jego odpowiedź zastanawiałam się, czy aby na pewno powinnam
poruszać ten temat.
- Tak, oczywiście. Co ci leży na sercu ? - otulił mnie
ramieniem, a ja od razu poczułam się lepiej.
- Chciałabym porozmawiać o Alvaro - westchnął, ale
pozwolił mi kontynuować - Czy ty wiesz czemu się tak zachował ?
- Wtedy jak do mnie zadzwonił to z nim rozmawiałem, ale
nie mam pojęcia dlaczego z nią nie porozmawiał. Jest jeszcze młody, musi
dorosnąć. A Marcosowi nic nie mówił ?
- Nawet jeśli, to i tak by się nie przyznał. On nawet nie
zdaje sobie sprawy jak bardzo ją zranił ! - uniosłam się niepotrzebnie. Znowu
się zdenerwowałam przez tą całą sytuację.
- Nie denerwuj się, chodź coś ci pokażę - wstał i podał
mi dłoń . Zaprowadził mnie pod Kryształowy Pałac. Był cudowny. Mieszkam tutaj
od urodzenia, a pierwszy raz jestem w tym miejscu.
Stałam wpatrzona i nawet nie zauważyłam kiedy Ramos mnie
zostawił, i poszedł w stronę ochroniarzy. Chwile z nimi rozmawiał, po czym
wrócił i przytulił mnie.
- Podoba Ci się ?
- I to jeszcze jak !
- To czas na coś lepszego - uśmiechnął się tajemniczo i
weszliśmy do środka gdy tylko dołączyli do nas ochroniarze. Nie miałam pojęcia
co się tak na prawdę dzieje.
- Co planujesz ? - zawsze byłam ciekawska i to się nigdy
nie zmieni.
- Nie wiesz co się mówi ? Ciekawość to pierwszy stopień
do piekła - zaśmiał się i zasłonił mi oczy jakimś materiałem. Zrobiłam może z
20 kroków i znowu się zatrzymaliśmy. Wokół unosił się zapach kwitnących
kwiatów, wanilii i jakiegoś jedzenia.
Gdy ściągnął mi opaskę zobaczyłam coś niesamowitego.
Nigdy wcześniej nie byłam w tak klimatycznym miejscu. Ogromna ilość kwiatów
odrobinę mnie przytłoczyła, ale ich zapach tworzył wymarzoną atmosferę. Na
samym środku stał stół, a na nim zapalone świece. Po prostu majstersztyk !
Wziął do ręki szampana i jednym ruchem go otworzył. Korek
uderzył w filar, ale na szczęście nic się nie stało. Następnie nałożył mi
potrawy, której nazwy nie znałam, ale okazała się przepyszna. Przez cały czas
wydawało mi się, że jest jakiś spięty. Tak jakby czymś się denerwował. Niestety
nie miałam pojęcia o co mogło mu chodzić. W końcu zebrał się w sobie i zaczął
mówić.
- Wiem, że krótko się znamy i w ogóle, ale chciałbym Cię
o coś zapytać.
O co takiego chciał mnie zapytać ? Odrobinę się
wystraszyłam. W tanich produkcjach filmowych zazwyczaj po takiej przemowie, główny
aktor oświadczał się swojej wybrance serca. Moje serce właśnie zatrzymało się
na chwilę, oczekując tego co się za chwilę stanie.
- Czy ... - zaczął i zaraz przerwał - No dobra, muszę to
powiedzieć. Czy pojechałabyś ze mną do Nowego Jorku na dwa tygodnie ? Chciałbym
zabrać Cię ze sobą na wakacje.
Zaskoczył mnie, pozytywnie. Byłam szczęśliwa, że moje
obawy były tylko obawami i chodziło o całkiem coś innego. Nowy Jork z Sergio
Ramosem na dwa tygodnie ? Ciekawa propozycja. Tylko czy powinnam jechać z kimś
kogo prawie wcale nie znam ? Może właśnie powinnam to zrobić by go poznać.
Wilczek nerwowo stukał palcami o blat stołu. Nie miałam
pojęcia dlaczego się tak stresował. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
Zazwyczaj był pewny siebie, a dzisiaj był nie do poznania.
- Pojadę z Tobą - odpowiedziałam, by go dłużej nie
męczyć. W tym momencie całe napięcie z niego opadło i zerwał się z krzesła.
Podbiegł w moim kierunku, uniósł mnie w górę i okręcił wokół własnej osi. Wycałował
moje policzki ze szczęścia i podekscytowany złożył pocałunek również na moich
ustach. Kolejny raz mogłam zasmakować tych niebiańskich ust. Nadal były słodkie
i kuszące. I nadal działały na mnie podniecająco. Gdy się od siebie
odsunęliśmy, potrzebowaliśmy kilka sekund by wyrównać nasz przyśpieszony oddech.
***
- Wylatujemy za dwa dni, nie przeszkadza ci to ? -
spytał, odwożąc mnie pod sam dom.
- Oczywiście, nie mam żadnych planów. Muszę tylko poinformować
rodzinkę, że wyjeżdżam - obróciłam się w jego stronę i przyglądałam mu się. Po
zgaszeniu silnika zrobił to samo. Przeczesałam palcami jego włosy. Za dwa dni będę
go miała tylko dla siebie. Będzie moim oczkiem w głowie. To nie możliwe i chyba
odrobinę żałosne, ale zaczynam coś do niego czuć. Nienawiść ustępuje miejsca
zauroczeniu.
- Cieszę się, że jedziesz ze mną - powiedział wtulając
twarz w moją dłoń.
- To ja się cieszę, że mnie ze sobą zabierasz -
uśmiechnęłam się widząc szczerą radość w jego oczach - A teraz uciekaj do domu
i szykuj się. Dobranoc maleństwo.
Ucałowawszy go w usta, wysiadłam z samochodu i
skierowałam się w stronę mieszkania. Byłam zanadto pobudzona, by móc spokojnie
zasnąć, więc odpaliłam laptopa. Na skypie dostępny był mój kuzyn. Od razu do
niego napisałam. Miałam nadzieję, że wytłumaczy mi o co w tym wszystkim chodzi.
Carmelita: Chcesz mi coś powiedzieć ?
Alvaro: To zależy co chcesz usłyszeć.
C: Dobrze wiesz, nie żartuj sobie.
A: Carmel, to sprawy między mną a Monic
C: Szkoda tylko, że nic jej nie
wytłumaczyłeś. Wychodzi na to, że to sprawy tylko między Tobą a Tobą.
A: Dobra ! Najpierw porozmawiam z nią.
C: Tylko o tyle Cię proszę. Tak czy
siak pewnie już do siebie nie wrócicie, ale nie psujcie atmosfery w domu.
A: Tak, mamo ;)
C: Oh daj se spokój :D Przyjedź jutro na obiad.
Porozmawiamy !
A: Znowu chcesz rozmawiać ? Ile można ?
C: Jutro o 1500 i nie
dyskutuj mi tu ! Trzymaj się kuzyn ! ;*
A: Do jutra !
__________________________________________________
Już miałam w planach skończenia tego opowiadania, tzn zawieszenia go, ale do głowy wpadł mi genialny pomysł. Rozdział nie idealny, ale jest i to mnie cieszy :)
Dziękuję wam, że jeszcze czytacie to coś :)
Pozdrawiam ;*
2 tygodnie z Ramosikiem w NY *..* jak dla mnie bomba ;D powiem ci, ze dobrze kombinujesz :p Co do Alvaro to mam nadzieje, ze pogada z Monic i wyjasni wszystko ;) Pisz dalej bo sie wciagnelam! ;*
OdpowiedzUsuńJej, wakacje z Sergio,24 godzi na dobę z nim, normalnie spełnienie marzeń. *-*
OdpowiedzUsuńAlvaro nie lubię w tym opowiadaniu,dupek. :x Pisz szybko. :*